- Kocham cię - powiedział, obejmując ją od tyłu. Poczuła jego silne ramiona na swojej talii i palce łaskoczące jej brzuch. Zorientowała się, że przyciska także swój ciepły policzek do jej twarzy.
Nie czuła się niezręcznie, tak, jak wtedy, kiedy przytulała się do Matta. Nie była zdystansowana ani zaniepokojona. Nie myślała o tym, że to nieodpowiednie. Po prostu się uśmiechnęła.
Zrozumiała, że odnalazła tego, kogo szukała. Tego jedynego.
- Też cię kocham - odparła Elena.
Zorientowała się, że Damon powinien być smutny czy nawet zły.
To był ten dzień. Rocznica śmierci jego mamy oraz taty. Rocznica zabójstwa ojca. A oni stali przed bramą cmentarza i obejmowali się, obojętni na wszystko. Jakby Damon nie był częścią tego wszystkiego. Jakby żyli w innym świecie.
Elena poczuła ostry ucisk w brzuchu.
To nerwy, pomyślała. Musiała się uspokoić.
- Damonie - usłyszała głos ze swojej prawej strony. Odwróciła się do mężczyzny ubranego w dżinsy i czarną koszulę. Był blondynem o ostrych rysach twarzy i oczach koloru igieł sosny. Wyglądał na zmęczonego, ale także smutnego.
Stefan, pomyślała Elena. Ten gwałciciel, brat Damona, przed którym przestrzegał ją Klaus. Jednak mimo wszystko się uśmiechnęła. To wszystko wyglądało na głupi żart. Ten chłopak nie wyglądał nawet na takiego, który mógłby skrzywdzić muchę.
- Tak? - spytał Damon wesoło. Stefan zmarszczył brwi.
- Powinniśmy iść - powiedział. Potem spojrzał na Elenę i po chwili wyciągnął do niej rękę. - Stefan, brat Damona.
Dziewczyna chciała wyciągnąć rękę, ale mocny uścisk czarnowłosego jej na to nie pozwolił. Nie chciała się z nim szamotać, więc od razu odpuściła.
- Elena - przedstawiła się grzecznie.
Stefan spojrzał na brata, a potem opuścił rękę. Westchnął jeszcze i posłał Elenie przelotne spojrzenie.
- Chodź już Damon - powtórzył cierpko, jakby wcale nie chciał tego mówić. A potem zniknął za bramą.
- Nie chcę, żebyś z nim gadała - powiedział Damon, odwracając Elenę przodem do siebie. Patrzył jej prosto w oczy. Mówił ciepłym tonem, ale palce, które niemal wbijały się Elenie w skórę sugerowały, że nie przyjmie protestu.
- Dlaczego? - zdziwiła się. - Wcale nie wygląda na...
- Ja też nie wyglądam na mordercę - syknął Damon cicho, lecz ostro.
Coś czaiło się w tych jego oczach. Tajemnica, zagadka, rezerwa. Obrzydzenie.
- Dobrze - wydusiła Elena w końcu. Tego dnia naprawdę nie chciała się z nim wdawać w dyskusję.
###
Po zakończeniu uroczystości, na cmentarzu, w której uczestniczyło zadziwiająco dużo osób, zrobił się mały zamęt. Kilka starszych pań ubranych w ciemne garsonki i kapelusze podeszło do nagrobka i złożyło na nim kwiaty, ocierając krokodyle łzy.
- To ciotki z Londynu - poinformował Elenę Damon. - Nie odzywaj się do nich, najlepiej unikaj. Nie mają o mnie i Stefanie dobrego zdania, bo kiedyś...
- Damon! Kochanie, prawie cię nie poznałam!
Elena miała ochotę się roześmiać, ale nie wypadało, gdyż niska kobieta o skrzekliwym głosiku była już obok chłopaka i uśmiechała się szeroko. W jej wyglądzie rzuciły się Elenie oczy kobiety - niebieskie jak zimowe niebo, prawie szare. Jaśniejsze od tych Damona.
- Zmężniałeś - dodała z dumą, poprawiając czarną koszulę chłopaka.
- Babciu - odchrząknął znacząco Damon, chwytając staruszkę za ramiona. - Ostatnim razem widzieliśmy się rok temu. Nie gadaj głupot.
- A to twoja koleżanka? - spytała prosto z mostu staruszka, patrząc ciepło na Elenę i uśmiechając się.
Damon spojrzał na dziewczynę bez jakichkolwiek emocji.
- Tak. Koleżanka - powiedział.
Zabolało. Dlaczego nie powiedział, że jest jego dziewczyną?
Ale wytłumaczyła sobie to. Przecież babci z pewnością chodziło właśnie o dziewczynę. Na pewno.
- Damon, tak bardzo wam współczuję - odezwała się jakaś inna kobieta. Elena zauważyła, że jest to jedna z tych ciotek z Londynu. Rzeczywiście, miała Brytyjski akcent.
Chłopak włożył ręce w kieszenie spodni i ułożył usta w wąską linię.
Elena widziała, jak się męczy. Miał ochotę zapalić. Ale chyba to nie głód nikotyny był główną przyczyną jego rozstrojenia.
Nikt nie wiedział. Nikt nie miał pojęcia, co tak naprawdę się stało rok wcześniej. Żadna z tych płacących nieszczerze, albo i całkiem szczerze, kobiet nie wiedziała, że otrucie lekami Rachel Salvatore nie było przypadkiem, a śmierć jej męża to nie wina zawału spowodowanego szokiem. Nie śmiały nawet pewnie pomyśleć, że mężczyzna, któremu tak szczerze współczują, jest mordercą własnego ojca.
- Może przyjedziecie do mnie...
- Twoja mama byłaby dumna z takiego syna...
- Pamiętam, jak się uśmiechała...
- Ależ oni podobni do ojca!
Elena sama miała dość. Do jej głowy napłynęły przykre wspomnienia z pogrzebu rodziców. Wiedziała, co czuje teraz Damon. Niepewność. Zażenowanie. Może i smutek. Na pewno złość, chęć wyrwania się stąd i ucieczki w ciszę.
Zauważyła, że Stefan próbuje dostać się do brata, grzecznie, ale stanowczo przepychając się między ludźmi, którzy już zdążyli odstąpić ją i Damona.
Spojrzała na blondyna wymownie. Skinął głową. Rozumieli się bez słów. Trzeba to skończyć.
Ale Damon już najwyraźniej wymruczał jakąś uwagę, bo kilka kobiet stojących wokół niego ucichło. Stały teraz z otwartymi ustami i gapiły się na chłopaka z niedowierzaniem.
- Powiedziałem - powtórzył już głośno Damon. - Zamknijcie się, do kurwy nędzy.
Jego oczy ciskały pioruny. Na szczęście nie patrzył na nikogo. Gapił się w niebo, tego dnia szare i brzydkie. Elena zauważyła, że ilekroć uczestniczyła w jakiejś ceremonii na cmentarzu, pogoda była pod psem.
- Damon - Stefan wreszcie dostał się do brata i chwycił go za ramię. - Chodź już.
Po długiej chwili ludzie zrozumieli. Zaczęli się rozchodzić. Tylko kilka nadgorliwych ciotek oraz babcia zostało i gapiło się, jak Damon w końcu się rozluźniła, a potem siada na środku chodnika i chowa twarz w dłoniach.
- Uspokój się - mruknął Stefan, przykucając przy bracie.
- Jestem spokojny jak cholera - powiedział ostro Damon. - Odwal się.
- Damon - Elena także przykucnęła obok chłopaka. - Idź zapal, co?
Sama zdziwiła się na te słowa. Ale stwierdziła, że to mu pomoże. Tylko dzisiaj.
Damon zaśmiał się gorzko i spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy.
- Ty mnie namawiasz? - spytał, mrużąc oczy i delikatnie przedłużając sylaby.
Przytaknęła ruchem głowy.
- Niezły pomysł, kochanie - powiedział. Mówił już spokojniej, ale przed Eleną nie ukryło się nic - ani drżące palce, ani złowieszczy błysk w oku. Wstał, a potem nie zaszczyciwszy spojrzeniem żadnej z fałszywych ciotek, zniknął gdzieś w tłumie.
- Szuka Alarica - wyjaśnił Stefan. - Teraz Damon nie nosi przy sobie fajek. To chyba dzięki tobie, Eleno - powiedział z uśmiechem. - Jak to zrobiłaś?
- Nie wiem - mruknęła, pamiętając, że Damon nie pozwolił jej rozmawiać z jego bratem. Ale nie chciała być niemiła. To nie leżało w jej naturze.
Zostali sami. Ludzie jeszcze krzątali się przy nagrobkach i rzucali im ciekawskie spojrzenia.
- Wiem, że Damon ci wszystko powiedział - wyznał Stefan trochę niepewnie i cicho. - To, co się stało...
- Nie ma znaczenia - przerwała mu Elena. Zaczęła bawić się dużym guzikiem od kurtki.
- Owszem, ma - syknął Stefan. - Musisz być czujna.
- Bo co? Bo mnie zabije? - prychnęła. Była zła. Stefan był już drugą osobą, która przestrzegała ją przed Damonem.
- Cicho - powiedział chłopak, rozglądając się nerwowo wokoło. Na szczęście nikt ich nie obserwował. - Nie o to chodzi. On... ma głupie pomysły. I często miewa ukryte intencje.
- On mnie kocha - szepnęła dziewczyna, wreszcie spoglądając mu w oczy. Wydawał się być naprawdę zdenerwowany i przejęty. - Zresztą... ty też nie jesteś święty z tego co wiem.
- Nie twierdzę, że cię nie kocha - powiedział spokojnie. Przeczesał dłonią ciemnoblond włosy i włożył ręce do kieszeni dżinsów. - Po prostu jest dupkiem, bawi się. Lubi się bawić, choćby nie wiem ile zaprzeczał - powiedział. - A jeśli chodzi o mnie, to masz rację. Przechodziłem załamanie. I postępowałem niewłaściwe, nawet bardzo. Ale wyszedłem na prostą. I chcę zapomnieć o tym, co zrobiłem - wyznał.
- Co masz na myśli mówiąc, że Damon się bawi? - spytała Elena cicho, rozglądając się, czy oby chłopak już nie wraca.
Zauważyła go, wracał pustym już prawie chodnikiem.
- Pamiętnik - rzucił krótko Stefan i odwrócił się na pięcie.
To by było na tyle.
Pamiętnik? Jaki pamiętnik?
Ale kiedy Damon do niej podszedł, zapomniała o całym Bożym świecie.
Wydawało się, że jest spokojniejszy. Uśmiechał się nawet do niej, zauważyła, że błyszczą mu oczy. Zaciekawiło ją, o czym myślał.
- Czasem miewasz dobre pomysły - powiedział, ucałowywując jej policzek. Poczuła jego oddech na szyi. Przypomniał się jej wieczór, kiedy uratował jej życie.
- Czasem? - spytała zadziornie.
Pragnęła, aby ją pocałował.
- Słuchaj, muszę dziś zdobyć ten pamiętnik pradziadka - zmienił temat. Złapał w palce kosmyk jej brązowych włosów i wbił w niego wzrok. Czarne rzęsy przysłoniły jego oczy, ale Elena zdołała wyczytać po ułożeniu jego warg, że jest zniecierpliwiony.
- A po co ci on? - spytała zaciekawiona. Damon dużo mówił o pamiętniku, ale nadal nie wyznał, co nim kieruje.
- Pamiątka rodzinna - powiedział szybko. Za szybko. - To co Salvatore'ów, musi być u Salvatore'ów - dodał szorstko.
- Ty chcesz go ukraść - zaoponowała, strącając jego palce. - A ty kochanie mi pomożesz - odparł pewnie, obejmując ją w talii i zmuszając, by spojrzała mu w oczy.
Zbliżył się jeszcze bardziej. Elena poczuła, że jej serce przyspiesza. Mimowolnie otworzyła usta, a Damon odebrał to jako zaproszenie i dotknął wargami jej usta.
- A skąd ta pewność? - spytała cicho, siląc się na spokój. Ale nie mogła powstrzymać tego, co czuła w obecności Damona.
- Bo mnie kochasz - odparł. - Bo nawet jeszcze cię nie pocałowałem, a ty już wariujesz - zaśmiał się z ustami przy jej twarzy.
Elena zaczerwieniła się lekko i spróbowała odepchnąć chłopaka. Jednak ten trzymał ją w żelaznym uścisku.
- Ja z miłości jeszcze nie zgłupiałam - odparła hardo. - Zrobię wszystko, ale nie pomogę ci w kradzieży.
Damon mruknął pod nosem coś, co Elena nie do końca zrozumiała.
- Co mówisz? - spytała, marszcząc brwi.
- Jeszcze zobaczymy, skarbie - powtórzył trochę wyraźniej. Potem pocałował ją w usta i odszedł.
###
Tego popołudnia Elena postanowiła odwiedzić Caroline, korzystając z tego, że George gdzieś wyparował. Nie widziała go oglądać dwóch dni, ale nie przejęła się tym. Dla niej tak było lepiej. Wreszcie była wolna.
Caroline wyglądała naprawdę dobrze. Wręcz tryskała energią.
- Wejdź kochanie! - zawołała od progu z wielkim uśmiechem na twarzy. Blond loki pięknie układały się jej na ramionach a niebieskie oczy błyszczały.
- Jak tam u ciebie? - spytała Elena, która na początku zdenerwowana dziwnym zachowaniem Damona, teraz zaczęła uśmiechać się pod wpływem przyjaciółki. Brudne myśli opuściły ją w momencie, w którym blondynka wpuściła ją do środka.
- Powiedziałem Klausowi o dziecku - odparła z entuzjazmem. Po jej minie Elena stwierdziła, że chłopak się ucieszył.
- I? - spytała, ciekawa szczegółów, przygryzając wargę. Caroline uśmiechnęła się zagadkowo.
- On będzie najlepszym ojcem na świecie - westchnęła rozmarzona, wprowadzając Elenę do swojego pokoju. Jak zwykle panował tam idealny porządek. Brunetka usiadła na zasłanym zieloną kapą łóżku i spojrzała na szczęśliwą Caro.
- Nie wątpię - przytaknęła. Z żalem pomyślała o Damonie. Kochała go, ale to była inna miłość. Bardziej namiętna niż delikatna. Ostatnio zaczął ją nawet przerażać.
- Zrobię ci kawę - powiedziała blondynka i zanim Elena zdążyła zareagować, Caroline już nie było.
Brunetka położyła się więc na łóżku z zamiarem pogapienia się na sufit przyjaciółki, który pokrywały przeróżne zdjęcia, także jej i Bonnie. Nie mogła jednak tego zrobić, bo zorientowała się, że pod kapą jest coś twardego. Wiedziona wrodzoną ciekawością wyjęła spod pościeli różowy zeszyt w twardej oprawie. Nie wiedziała, że Caroline prowadzi pamiętnik!
Postanowiła zajrzeć do środka. Tylko jedno małe zerknięcie.
Ale kiedy otwierała zeszyt, w drzwiach nagle zjawiła się Caro. Elena odruchowo odrzuciła pamiętnik i zamarła z otwartymi ustami. Zachowała się jak pięciolatka. Było jej głupio.
- Eleno wolisz... - Caroline także zamarła.
Między nimi nastała niezręczna cisza.
- O mój Boże. Przeczytałaś - szepnęła blondynka, rozszerzając oczy.
Elena chciała zaprzeczyć, ale cokolwiek by powiedziała, zabrzmiałoby niedorzecznie.
- Kochanie, tak mi przykro, że dowiadujesz się w ten sposób! - zawołała, pobiegając do Eleny. Dziewczyna zamarła, kiedy Caroline się do niej przytuliła. - Rodzice na pewno cię kochali jak własną córkę.
- Że co? - spytała Elena. - Nie czytałam twojego pamiętnika!
Caroline znieruchomiała. Brunetka poczuła okropną gulę w gardle.
- Kurde, znowu za dużo powiedziałam - syknęła Caro, odsuwając się od przyjaciółki.
Elenę zalała lawina sprzecznych emocji. Z jednej strony chciała się śmiać, a z drugiej płakać.
- To żart? - spytała. Usłyszała, że jej głos drży. W tej chwili z oczu popłynęły jej łzy.
- Eleno...
- Nie Elenuj mi tu! - załkała. - Powiedz prawdę.
Caroline zamknęła oczy i wypuściła ze świstem powietrze nagromadzone w płucach.
- Byłaś adoptowana - odparła.
Wszystko co Elena tak starannie układała przez całe swoje życie, nagle runęło. Po prostu wszystko, w co wierzyła, straciło sens.
- Skąd wiesz? - spytała, prosząc, by Caroline nie miała tej informacji z pewnego źródła.
- Od Matta. Ktoś cię szukał, Eleno. Twoja mama. Była u Matta w barze - odparła Caroline spokojnie.
Elenie nie pozostało nic innego, jak tylko położyć się na łóżku i ukryć twarz w dłoniach.
Masakra. Tragedia. Istny cyrk na kółkach.
Ale nie poleżała tak długo, bo nagle zadzwonił jej telefon. Niechętnie sięgnęła do kieszeni i zobaczyła na wyświetlaczu numer Damona. Odebrała.
- Skarbie, gdzie jesteś? - spytał chłopak miłym tonem. Zbyt miłym.
- U Caroline - mruknęła. Nie powinien poznać, że płakała. A jednak.
- Co się dzieje? - spytał.
- Nic - odparła zwięźle.
- Słońce, jesteś dla mnie najważniejsza. Powiesz, co cię trapi? - poprosił. Elena mimowolnie się uśmiechnęła.
- To nie rozmowa na telefon - wyjaśniła pospiesznie.
- Jadę po ciebie - zakomunikował. Nie pytała, czy wie, gdzie mieszka Caroline. Zapewne i tak sam wiedział. Ten facet ją zadziwiał. - Zastanowiłaś się już nad moją propozycją?
- Tak - odparła Elena, kątem oka zauważając, że Caroline wychodzi z pokoju. I tak podsłuchiwała, to było oczywiste. - I się nie zgadzam.
Usłyszała westchnienie Damona.
- Kotku. Zastanów się jeszcze raz. Wiesz, jakie to dla mnie ważne - powiedział. Dałaby głowę, że właśnie marszczy brwi.
- Wiem, ale nie mogę ci pomóc - odparła spokojnie lecz stanowczo.
- Dobrze - warknął. Choć dzieliła ich spora odległość, poczuła dziwne dreszcze na plecach. Zamknęła oczy. Błagała, żeby odpuścił. Kochała go całym sercem, ale pomysł z pamiętnikiem był niedorzeczny. - Nie chciałem, żeby to się tak potoczyło, ale nie dajesz mi wyboru, kochanie.
Elena przełknęła ślinę. Miała nadzieję, że nie usłyszał, jak głośno.
- Albo mi pomożesz, albo Klaus dowie się, kto będzie prawdziwym tatą dziecka Caroline - powiedział z satysfakcją.
- Nie możesz - pisnęła Elena cicho, żeby Caro jej nie usłyszała.
- Wiesz, że mogę - odparł. - Jadę po ciebie - zakomunikował ostro i rozłączył się.
To był najgorszy dzień w jej życiu.
Z tego wszystkiego brzuch zaczął ją boleć tak okropnie, że zaczęła płakać.
###
MOJE KOCHANE!
PO PIERWSZE: SERDECZNIE DZIĘKUJĘ ZA ŻYCZENIA! KOCHAM WAS :*
DWA: ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ ILOVEDAMON, MOJEJ BLIŹNIACZCE XD ILSM ♡
TRZY: MAŁO DELENY - OWSZEM. ALE NIECH MNIE STRUŚ KOPNIE, JEŚLI CAŁY NASTĘPNY ROZDZIAŁ NIE BĘDZIE IM POŚWIĘCONY!
CZTERY: NA tvdopowiadanie.blog.pl pojawił się epilog :)
Jeszcze raz dziękuję!
Tego to się nie spodziewałam! Damon grozi, że wyjawi tajemnicę Caroline?! Oj Damon, Damon! Pierwsza scena urocza <3 Kocham ich razem :) Jak Ty to dalej potoczysz? :) Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJejku, wspaniała notka *.* Bardzo mi się podobał początek. Damon jak chce to potrafi być uroczy i kochający <3 Zastanawia mnie, o co chodzi Stefanowi, który przestrzega Elenę przed Damonem. Przecież oni są dla siebie stworzeni i Damon wcale się nią nie bawi ^^ Ale Caroline się wygadała i to jeszcze tak przypadkowo. Najlepsza xD Bardzo zaskoczyła mnie końcówka. Damon chce jej grozić :o ? No nie spodziewałam się. Ale robi się coraz ciekawiej. Oby tylko Elena zbytnio się nie pogniewała. Fantastyczny rozdział!! <33 Dziękuję za dedyka, kochana bliźniaczko :* I spóźnione wszystkiego najlepszego z okazji urodzin :* Czekam z utęsknieniem na nn :)
OdpowiedzUsuńWeny, kochana ;*
Rany, toś się postarała x3 Boskie, boskie, boskie :*
OdpowiedzUsuńDamon był taki słodki na początku. Z resztą oni oboje byli słodcy <33
Rozwaliło mnie to, że Stefan to "ten gwałciciel" ;D haha, to było zabójcze ^^ Albo Elena proponująca Damonowi, by zapalił- cóż za zmiana ;3
A jak czytałam końcówkę to mnie po prostu z nóg zwaliło- to Damon wie o ojcu dziecka Caroline?!?!?!? skąd, się pytam?!?! Skąd to DAMON o tym wie?? O_o
I mam nadzieję, że nie wykorzysta on Eleny do zdobycia pamiętnika. Żeby tylko potem jej nie zostawił ! ;c
Cudowna notka, chcę więcej!! Nie kaz mi długo czekac :**
Weny i całusy, Em :3
Zapraszam na mojego nowego bloga. ;3 Pojawił się juz prolog. Liczę, że przeczytasz i skomentujesz :)
http://to-hell-with-love.blogspot.com/
Uuu nie grzecznu Damon nie wierzę w to że wyjawi tajemnice Caroline!
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny tak jak wszystkie inne!czekam na next
Spóźnione, ale serdecznie życzenia z okazji urodzin :*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Co ja mam powiedzieć? Przecież to oczywiste że jest świetny :)
Cioteczki i babcia Salvatore, skąd ja znam takie zachowania na uroczystościach rodzinnych? :P Elena pozwoliła Damonowi zapalić? haha tego bym się nie spodziewała. :P
Szkoda mi Eleny, właśnie się dowiedziała, że została adoptowana,a na dobór złego Damon jej grozi... Mam nadzieję, że mu przejdzie z tym pamiętnikiem, bo doskwiera mi takie przeczycie, że to się może źle skończyć dla którejś ze stron.
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział ;) Proszę, dodaj go szybciutko :P
Życzę dużo weny :) Buziaczki :*
Witam :) Nominowałam cię do Liebster Blog Award :) Szczegóły na http://przeszlosc-mozna-zmienic.blogspot.com/p/chciaam-serdecznie-podziekowac-za.html
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Jestem na siebie bardzo zła, ponieważ dopiero znalazłam bloga -__- Od dawna szukałam opowiadania, gdzie Damon i Elena są ludźmi i nie ma wątku paranormalnego. No i znowu doczekałam się takiego bloga!
OdpowiedzUsuńNie podejrzewałam, że bracia Salvatore mogą być, aż tak niebezpieczni. Zwłaszcza Stefan, który od zawsze był potulnym barankiem. Mniejsza z nim ;)
Jestem zachwycona całą historią i to zdecydowanie kolejny blog, który zostanie w mojej pamięci na długo. Damon to taki zły gość, który w głębi serca jest.. No cóż jest dobry. Trochę mi szkoda Eleny, bo on ją wykorzystuje i szantażuje wydaniem sekretu Caroline, ale potrzebuje wykraść dziennik i wcale mu się nie dziwię, że dąży do celu po trupach.
Jestem zachwycona opowiadaniem i z zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział =)
Pozdrawiam,
Gabrysia.
Świetne!!! ;))
OdpowiedzUsuńZapraszam na nn ;) http://delena-inna-historia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej :* nominowałam Twoje dwa blogi do Liebster Blog Award :) więcej informacji na http://when-i-look-at-you-delena.blogspot.com
OdpowiedzUsuń