czwartek, 31 lipca 2014

Liebster Blog Award

Z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować Karolince L. oraz Paulinie Nowak za nominacje :D
To miłe, że podoba Wam się to, co piszę ;)

Odpowiedzi na pytania od Karolinki L.:
Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?

Otóż odkąd pamiętam pisałam 'do szuflady'. Kręcą mnie takie opowieści :)) A jeśli chodzi o blogowanie, zaczęłam od Zazdrość zabija (tvdopowiadanie.blog.pl ) bo po prostu kontynuacja powieści wielkiej Lisy Jane Smith wydała mi się śmieszna xD A potem: pomysł na Oddech - bum! - i oto jestem.

Co wolisz: wakacje czy ferie zimowe?

Wakacje! 

Twoje największe marzenie.

Aktualnie - spotkać się z obsadą TVD lub uczestniczyć w koncercie one direction <3

Ulubione książki.

Pamiętniki wampirów ♥ Intruz, Szeptem. 

Najlepszy sposób na spędzenie wolnego czasu?

Spotkanie ze znajomymi :)

Ile masz lat?

16

Czy masz rodzeństwo?

Mam :)

Najszczęśliwsze wspomnienie.

Oj, nie było chyba jeszcze takiego... wszystko przede mną :)

Ulubiona pora roku.

Lato.

Ulubione miejsce.

Mój pokój :)

Co robisz, kiedy się zdenerwujesz? 

Wyładowywuję złość na tt :D
@zadelenowana


Pytania od Pauliny:

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?

Wyżej proszę :)

2. Jak aktywnie spędzasz czas?

Biegam, ćwiczę, pomagam tacie...

3. Ulubiona postać z TVD? Uzasadnij.

Moimi ulubionymi postaciami są bracia Salvatore. Kibicuje ich relacjom od początku. Damona uwielbiam za poczucie humoru, za to, jakie ma podejście do życia, za krytycyzm, sarkazm... ale i za to, że oddałby życie za bliskich mu 'ludzi'. Myślę, że mamy dużo wspólnego :)
A Stefana... bo jest uroczy, lojalny, miły, przyjacielski... ale czasem pokazuje, że nie warto z nim zadzierać xD Kocham te momenty, kiedy stawia na swoim i wykorzystuje swoją siłę żeby pokazać, że nie zawaha się zabić by chronić bliskich :')
DEFAN FOREVER!

4. Ile masz lat?
16

5. Masz rodzeństwo?

Mam :)

6. Kolor oczu.

Niebieskie :3

7. Gdzie spędzasz wakacje?

Prawie cały czas siedzę w domu ://

8. Jeżeli wybierasz się do szkoły średniej, to jaki kierunek wybierasz?

Od września idę na biol chem ang ;)

9. Ulubiony kolor.

Czerwony i czarny.

10. Masz zwierzątko?

Mam duuużo zwierzątek xD

11. Co sadzisz o moim blogu?

Jeszcze nie czytałam :/ ale się za to wezmę  xD




A ja... nie nominuję nikogo xD
Praktycznie wszystkie blogi miały już nominacje. Nie chcę mieszać... a do tego leń ze mnie :)


Rozdział dodam pojutrze ;*


sobota, 19 lipca 2014

Rozdział XII

- Kocham cię - powiedział, obejmując ją od tyłu. Poczuła jego silne ramiona na swojej talii i palce łaskoczące jej brzuch. Zorientowała się, że przyciska także swój ciepły policzek do jej twarzy.
Nie czuła się niezręcznie, tak, jak wtedy, kiedy przytulała się do Matta. Nie była zdystansowana ani zaniepokojona. Nie myślała o tym, że to nieodpowiednie.  Po prostu się uśmiechnęła.
Zrozumiała, że odnalazła tego, kogo szukała. Tego jedynego.
- Też cię kocham - odparła Elena.
Zorientowała się, że Damon powinien być smutny czy nawet zły.
To był ten dzień.  Rocznica  śmierci jego mamy oraz taty. Rocznica zabójstwa ojca. A oni stali przed bramą cmentarza i obejmowali się, obojętni na wszystko. Jakby Damon nie był częścią tego wszystkiego. Jakby żyli w innym świecie.
Elena poczuła ostry ucisk w brzuchu.
To nerwy, pomyślała. Musiała się uspokoić.
- Damonie - usłyszała głos ze swojej prawej strony. Odwróciła się do mężczyzny ubranego w dżinsy i czarną koszulę. Był blondynem o ostrych rysach twarzy i oczach koloru igieł sosny. Wyglądał na zmęczonego,  ale także smutnego.
Stefan, pomyślała Elena. Ten gwałciciel, brat Damona, przed którym przestrzegał ją Klaus. Jednak mimo wszystko się uśmiechnęła. To wszystko wyglądało na głupi żart.  Ten chłopak nie wyglądał nawet na takiego, który mógłby skrzywdzić muchę.
- Tak? - spytał Damon wesoło. Stefan zmarszczył brwi.
- Powinniśmy iść - powiedział. Potem spojrzał na Elenę i po chwili wyciągnął do niej rękę. - Stefan, brat Damona.
Dziewczyna chciała wyciągnąć rękę, ale mocny uścisk czarnowłosego jej na to nie pozwolił. Nie chciała się z nim szamotać, więc od razu odpuściła.
- Elena - przedstawiła się grzecznie.
Stefan spojrzał na brata, a potem opuścił rękę. Westchnął jeszcze i posłał Elenie przelotne spojrzenie.
- Chodź już Damon - powtórzył cierpko, jakby wcale nie chciał tego mówić. A potem zniknął za bramą.
- Nie chcę, żebyś z nim gadała - powiedział Damon, odwracając Elenę przodem do siebie. Patrzył jej prosto w oczy. Mówił ciepłym tonem, ale palce, które niemal wbijały się Elenie w skórę sugerowały, że nie przyjmie protestu.
- Dlaczego? - zdziwiła się. - Wcale nie wygląda na...
- Ja też nie wyglądam na mordercę - syknął Damon cicho, lecz ostro.
Coś czaiło się w tych jego oczach. Tajemnica, zagadka, rezerwa. Obrzydzenie.
- Dobrze - wydusiła Elena w końcu. Tego dnia naprawdę nie chciała się z nim wdawać w dyskusję.

###

Po zakończeniu uroczystości, na cmentarzu, w której uczestniczyło zadziwiająco dużo osób, zrobił się mały zamęt. Kilka starszych pań ubranych w ciemne garsonki i kapelusze podeszło do nagrobka i złożyło na nim kwiaty, ocierając krokodyle łzy.
- To ciotki z Londynu - poinformował Elenę Damon. - Nie odzywaj się do nich, najlepiej unikaj.  Nie mają o mnie i Stefanie dobrego zdania, bo kiedyś...
- Damon! Kochanie, prawie cię nie poznałam!
Elena miała ochotę się roześmiać, ale nie wypadało,  gdyż niska kobieta o skrzekliwym głosiku była już obok chłopaka i uśmiechała się szeroko. W jej wyglądzie rzuciły się Elenie oczy kobiety - niebieskie jak zimowe niebo, prawie szare. Jaśniejsze od tych Damona.
- Zmężniałeś - dodała z dumą, poprawiając czarną koszulę chłopaka.
- Babciu - odchrząknął znacząco Damon, chwytając staruszkę za ramiona. - Ostatnim razem widzieliśmy się rok temu. Nie gadaj głupot.
- A to twoja koleżanka? - spytała prosto z mostu staruszka, patrząc ciepło na Elenę i uśmiechając się.
Damon spojrzał na dziewczynę bez jakichkolwiek emocji.
- Tak. Koleżanka - powiedział.
Zabolało. Dlaczego nie powiedział, że jest jego dziewczyną?
Ale wytłumaczyła sobie to. Przecież babci z pewnością chodziło właśnie o dziewczynę. Na pewno.
- Damon, tak bardzo wam współczuję - odezwała się jakaś inna kobieta.  Elena zauważyła, że jest to jedna z tych ciotek z Londynu. Rzeczywiście, miała Brytyjski akcent.
Chłopak włożył ręce w kieszenie spodni i ułożył usta w wąską linię.
Elena widziała, jak się męczy. Miał ochotę zapalić. Ale chyba to nie głód nikotyny był główną przyczyną jego rozstrojenia.
Nikt nie wiedział. Nikt nie miał pojęcia, co tak naprawdę się stało rok wcześniej. Żadna z tych płacących nieszczerze, albo i całkiem szczerze, kobiet nie wiedziała, że otrucie lekami Rachel Salvatore nie było przypadkiem, a śmierć jej męża to nie wina zawału spowodowanego szokiem. Nie śmiały nawet pewnie pomyśleć, że mężczyzna, któremu tak szczerze współczują, jest mordercą własnego ojca.
- Może przyjedziecie do mnie...
- Twoja mama byłaby dumna z takiego syna...
- Pamiętam, jak się uśmiechała...
- Ależ oni podobni do ojca!
Elena sama miała dość. Do jej głowy napłynęły przykre wspomnienia z pogrzebu rodziców. Wiedziała, co czuje teraz Damon. Niepewność. Zażenowanie. Może i smutek. Na pewno złość, chęć wyrwania się stąd i ucieczki w ciszę.
Zauważyła, że Stefan próbuje dostać się do brata, grzecznie, ale stanowczo przepychając się między ludźmi, którzy już zdążyli odstąpić ją i Damona.
Spojrzała na blondyna wymownie. Skinął głową. Rozumieli się bez słów. Trzeba to skończyć.
Ale Damon już najwyraźniej wymruczał jakąś uwagę, bo kilka kobiet stojących wokół niego ucichło. Stały teraz z otwartymi ustami i gapiły się na chłopaka z niedowierzaniem.
- Powiedziałem - powtórzył już głośno Damon. - Zamknijcie się, do kurwy nędzy.
Jego oczy ciskały pioruny. Na szczęście nie patrzył na nikogo. Gapił się w niebo, tego dnia szare i brzydkie. Elena zauważyła, że ilekroć uczestniczyła w jakiejś ceremonii na cmentarzu, pogoda była pod psem.
- Damon - Stefan wreszcie dostał się do brata i chwycił go za ramię. - Chodź już.
Po długiej chwili ludzie zrozumieli.  Zaczęli się rozchodzić. Tylko kilka nadgorliwych ciotek oraz babcia zostało i gapiło się,  jak Damon w końcu się rozluźniła, a potem siada na środku chodnika i chowa twarz w dłoniach.
- Uspokój się - mruknął Stefan, przykucając przy bracie.
- Jestem spokojny jak cholera - powiedział ostro Damon. - Odwal się.
- Damon - Elena także przykucnęła obok chłopaka. - Idź zapal, co?
Sama zdziwiła się na te słowa. Ale stwierdziła, że to mu pomoże. Tylko dzisiaj.
Damon zaśmiał się gorzko i spojrzał na nią z dziwnym wyrazem twarzy.
- Ty mnie namawiasz? - spytał, mrużąc oczy i delikatnie przedłużając sylaby.
Przytaknęła ruchem głowy.
- Niezły pomysł, kochanie - powiedział. Mówił już spokojniej, ale przed Eleną nie ukryło się nic - ani drżące palce, ani złowieszczy błysk w oku. Wstał, a potem nie zaszczyciwszy spojrzeniem żadnej z fałszywych ciotek,  zniknął gdzieś w tłumie.
- Szuka Alarica - wyjaśnił Stefan. - Teraz Damon nie nosi przy sobie fajek. To chyba dzięki tobie, Eleno - powiedział z uśmiechem. - Jak to zrobiłaś?
- Nie wiem - mruknęła, pamiętając, że Damon nie pozwolił jej rozmawiać z jego bratem. Ale nie chciała być niemiła. To nie leżało w jej naturze.
Zostali sami. Ludzie jeszcze krzątali się przy nagrobkach i rzucali im ciekawskie spojrzenia.
- Wiem, że Damon ci wszystko powiedział - wyznał Stefan trochę niepewnie i cicho. - To, co się stało...
- Nie ma znaczenia - przerwała mu Elena. Zaczęła bawić się dużym guzikiem od kurtki.
- Owszem, ma - syknął Stefan. - Musisz być czujna.
- Bo co? Bo mnie zabije? - prychnęła. Była zła.  Stefan był już drugą osobą, która przestrzegała ją przed Damonem.
- Cicho - powiedział chłopak, rozglądając się nerwowo wokoło. Na szczęście nikt ich nie obserwował. - Nie o to chodzi. On... ma głupie pomysły. I często miewa ukryte intencje.
- On mnie kocha - szepnęła dziewczyna, wreszcie spoglądając mu w oczy.  Wydawał się być naprawdę zdenerwowany i przejęty. - Zresztą... ty też nie jesteś święty z tego co wiem.
- Nie twierdzę, że cię nie kocha - powiedział spokojnie. Przeczesał dłonią ciemnoblond włosy i włożył ręce do kieszeni dżinsów. - Po prostu jest dupkiem, bawi się. Lubi się bawić, choćby nie wiem ile zaprzeczał - powiedział. - A jeśli chodzi o mnie, to masz rację.  Przechodziłem załamanie. I postępowałem niewłaściwe, nawet bardzo. Ale wyszedłem na prostą. I chcę zapomnieć o tym, co zrobiłem - wyznał.
- Co masz na myśli mówiąc, że Damon się bawi? - spytała Elena cicho, rozglądając się, czy oby chłopak już nie wraca.
Zauważyła go,  wracał pustym już prawie chodnikiem.
- Pamiętnik - rzucił krótko Stefan i odwrócił się na pięcie.
To by było na tyle.
Pamiętnik? Jaki pamiętnik?
Ale kiedy Damon do niej podszedł,  zapomniała o całym Bożym świecie.
Wydawało się, że jest spokojniejszy. Uśmiechał się nawet do niej, zauważyła, że błyszczą mu oczy. Zaciekawiło ją, o czym myślał.
- Czasem miewasz dobre pomysły - powiedział, ucałowywując jej policzek. Poczuła jego oddech na szyi. Przypomniał się jej wieczór,  kiedy uratował jej życie.
- Czasem? - spytała zadziornie.
Pragnęła, aby ją pocałował.
- Słuchaj, muszę dziś zdobyć ten pamiętnik pradziadka - zmienił temat. Złapał w palce kosmyk jej brązowych włosów i wbił w niego wzrok. Czarne rzęsy przysłoniły jego oczy, ale Elena zdołała wyczytać po ułożeniu jego warg, że jest zniecierpliwiony.
- A po co ci on? - spytała zaciekawiona. Damon dużo mówił o pamiętniku, ale nadal nie wyznał, co nim kieruje.
- Pamiątka rodzinna - powiedział szybko. Za szybko. - To co Salvatore'ów, musi być u Salvatore'ów - dodał szorstko.
- Ty chcesz go ukraść - zaoponowała, strącając jego palce. - A ty kochanie mi pomożesz - odparł pewnie, obejmując ją w talii i zmuszając, by spojrzała mu w oczy.
Zbliżył się jeszcze bardziej. Elena poczuła, że jej serce przyspiesza. Mimowolnie otworzyła usta, a Damon odebrał to jako zaproszenie i dotknął wargami jej usta.
- A skąd ta pewność? - spytała cicho, siląc się na spokój. Ale nie mogła powstrzymać tego, co czuła w obecności Damona.
- Bo mnie kochasz - odparł. - Bo nawet jeszcze cię nie pocałowałem, a ty już wariujesz - zaśmiał się z ustami przy jej twarzy.
Elena zaczerwieniła się lekko i spróbowała odepchnąć chłopaka. Jednak ten trzymał ją w żelaznym uścisku.
- Ja z miłości jeszcze nie zgłupiałam - odparła hardo. - Zrobię wszystko, ale nie pomogę ci w kradzieży.
Damon mruknął pod nosem coś,  co Elena nie do końca zrozumiała.
- Co mówisz? - spytała, marszcząc brwi.
- Jeszcze zobaczymy, skarbie - powtórzył trochę wyraźniej. Potem pocałował ją w usta i odszedł.

###

Tego popołudnia Elena postanowiła odwiedzić Caroline,  korzystając z tego,  że George gdzieś wyparował. Nie widziała go oglądać dwóch dni,  ale nie przejęła się tym. Dla niej tak było lepiej. Wreszcie była wolna.
Caroline wyglądała naprawdę dobrze.  Wręcz tryskała energią.
- Wejdź kochanie! - zawołała od progu z wielkim uśmiechem na twarzy.  Blond loki pięknie układały się jej na ramionach a niebieskie oczy błyszczały.
- Jak tam u ciebie? - spytała Elena, która na początku zdenerwowana dziwnym zachowaniem Damona, teraz zaczęła uśmiechać się pod wpływem przyjaciółki. Brudne myśli opuściły ją w momencie, w którym blondynka wpuściła ją do środka.
- Powiedziałem Klausowi o dziecku - odparła z entuzjazmem. Po jej minie Elena stwierdziła, że chłopak się ucieszył.
- I? - spytała, ciekawa szczegółów, przygryzając wargę. Caroline uśmiechnęła się zagadkowo.
- On będzie najlepszym ojcem na świecie - westchnęła rozmarzona, wprowadzając Elenę do swojego pokoju. Jak zwykle panował tam idealny porządek. Brunetka usiadła na zasłanym zieloną kapą łóżku i spojrzała na szczęśliwą Caro.
- Nie wątpię - przytaknęła. Z żalem pomyślała o Damonie. Kochała go, ale to była inna miłość. Bardziej namiętna niż delikatna. Ostatnio zaczął ją nawet przerażać.
- Zrobię ci kawę - powiedziała blondynka i zanim Elena zdążyła zareagować, Caroline już nie było.
Brunetka położyła się więc na łóżku z zamiarem pogapienia się na sufit przyjaciółki, który pokrywały przeróżne zdjęcia, także jej i Bonnie. Nie mogła jednak tego zrobić, bo zorientowała się, że pod kapą jest coś twardego. Wiedziona wrodzoną ciekawością wyjęła spod pościeli różowy zeszyt w twardej oprawie. Nie wiedziała, że Caroline prowadzi pamiętnik!
Postanowiła zajrzeć do środka. Tylko jedno małe zerknięcie.
Ale kiedy otwierała zeszyt,  w drzwiach nagle zjawiła się Caro.  Elena odruchowo odrzuciła pamiętnik i zamarła z otwartymi ustami. Zachowała się jak pięciolatka. Było jej głupio.
- Eleno wolisz... - Caroline także zamarła.
Między nimi nastała niezręczna cisza.
- O mój Boże. Przeczytałaś - szepnęła blondynka, rozszerzając oczy.
Elena chciała zaprzeczyć, ale cokolwiek by powiedziała, zabrzmiałoby niedorzecznie.
- Kochanie, tak mi przykro, że dowiadujesz się w ten sposób! - zawołała, pobiegając do Eleny. Dziewczyna zamarła, kiedy Caroline się do niej przytuliła. - Rodzice na pewno cię kochali jak własną córkę.
- Że co? - spytała Elena. - Nie czytałam twojego pamiętnika!
Caroline znieruchomiała. Brunetka poczuła okropną gulę w gardle.
- Kurde, znowu za dużo powiedziałam - syknęła Caro, odsuwając się od przyjaciółki.
Elenę zalała lawina sprzecznych emocji. Z jednej strony chciała się śmiać, a z drugiej płakać.
- To żart? - spytała. Usłyszała, że jej głos drży. W tej chwili z oczu popłynęły jej łzy.
- Eleno...
- Nie Elenuj mi tu! - załkała. - Powiedz prawdę.
Caroline zamknęła oczy i wypuściła ze świstem powietrze nagromadzone w płucach.
- Byłaś adoptowana - odparła.
Wszystko co Elena tak starannie układała przez całe swoje życie, nagle runęło. Po prostu wszystko, w co wierzyła, straciło sens.
- Skąd wiesz? - spytała, prosząc, by Caroline nie miała tej informacji z pewnego źródła.
- Od Matta. Ktoś cię szukał, Eleno. Twoja mama. Była u Matta w barze - odparła Caroline spokojnie.
Elenie nie pozostało nic innego, jak tylko położyć się na łóżku i ukryć twarz w dłoniach.
Masakra. Tragedia. Istny cyrk na kółkach.
Ale nie poleżała tak długo, bo nagle zadzwonił jej telefon. Niechętnie sięgnęła do kieszeni i zobaczyła na wyświetlaczu numer Damona. Odebrała.
- Skarbie, gdzie jesteś? - spytał chłopak miłym tonem. Zbyt miłym.
- U Caroline - mruknęła. Nie powinien poznać, że płakała. A jednak.
- Co się dzieje? - spytał.
- Nic - odparła zwięźle.
- Słońce, jesteś dla mnie najważniejsza. Powiesz,  co cię trapi? - poprosił. Elena mimowolnie się uśmiechnęła.
- To nie rozmowa na telefon - wyjaśniła pospiesznie.
- Jadę po ciebie - zakomunikował. Nie pytała,  czy wie, gdzie mieszka Caroline. Zapewne i tak sam wiedział. Ten facet ją zadziwiał. - Zastanowiłaś się już nad moją propozycją?
- Tak - odparła Elena, kątem oka zauważając, że Caroline wychodzi z pokoju. I tak podsłuchiwała, to było oczywiste. - I się nie zgadzam.
Usłyszała westchnienie Damona.
- Kotku. Zastanów się jeszcze raz. Wiesz,  jakie to dla mnie ważne - powiedział. Dałaby głowę, że właśnie marszczy brwi.
- Wiem, ale nie mogę ci pomóc - odparła spokojnie lecz stanowczo.
- Dobrze - warknął. Choć dzieliła ich spora odległość, poczuła dziwne dreszcze na plecach. Zamknęła oczy. Błagała, żeby odpuścił. Kochała go całym sercem, ale pomysł z pamiętnikiem był niedorzeczny. - Nie chciałem, żeby to się tak potoczyło, ale nie dajesz mi wyboru, kochanie.
Elena przełknęła ślinę. Miała nadzieję, że nie usłyszał, jak głośno.
- Albo mi pomożesz, albo Klaus dowie się, kto będzie prawdziwym tatą dziecka Caroline - powiedział z satysfakcją.
- Nie możesz - pisnęła Elena cicho, żeby Caro jej nie usłyszała.
- Wiesz, że mogę - odparł. - Jadę po ciebie - zakomunikował ostro i rozłączył się.
To był najgorszy dzień w jej życiu.
Z tego wszystkiego brzuch zaczął ją boleć tak okropnie, że zaczęła płakać.

###

MOJE KOCHANE!
PO PIERWSZE: SERDECZNIE DZIĘKUJĘ ZA ŻYCZENIA! KOCHAM WAS :*
DWA: ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ ILOVEDAMON, MOJEJ BLIŹNIACZCE XD ILSM ♡
TRZY: MAŁO DELENY - OWSZEM. ALE NIECH MNIE STRUŚ KOPNIE, JEŚLI CAŁY NASTĘPNY ROZDZIAŁ NIE BĘDZIE IM POŚWIĘCONY!
CZTERY: NA tvdopowiadanie.blog.pl pojawił się epilog :)

Jeszcze raz dziękuję!

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział XI

Niedzielny ranek. Stefan, nie przejmując się tym, że jego brat jeszcze śpi, z hukiem zamknął frontowe drzwi i zaczął głośno gwizdać melodię, która ostatnio utkwiła mu w głowie. On wyspał się już dwie godziny wcześniej, zdążył nawet zrobić poranny, ostry trening.
 Podszedł do Damona, który zasnął na kanapie.
- Zamknij się - mruknął czarnowłosy, chowając głowę w oparcie mebla.
- Matty dostanie w zęby - zaśmiał się Stefan, widząc, że brat ma kaca. Wiedział, że upił się on w barze. - Tobie zresztą też nie odpuszczę - dodał i szturchnął go kolanem w plecy. - Wstawaj dziadku.
Damon zaklął pod nosem, ale kiedy Stefan nie przestawał go dręczyć, oddał mu mocny cios lewą nogą.
Stefan, wcale niezrażony, znów zaczął nucić piosenkę i wyszedł na chwilę z pokoju, żeby potem z uśmiechem na ustach oglądać, jak potężne cielsko Killera przygniata Damona, a szorstki język psa ociera się o jego blade policzki.
- Idiota! - zawołał wkurzony Damon, zeskakując z kanapy. Czarne włosy sterczały mu dookoła głowy, a pod oczami miał sine wory.
- O której wróciłeś? - spytał Stefan już całkiem poważnie. Killer zniechęcony krzykiem Damona usiadł w kącie i zaskomlał.
- Nie twój pieprzony interes - odburknął, ściągając pomiętą koszulkę.
- Jasne - mruknął Stefan. - Na czym w ogóle stoimy? W kwestii z pamiętnikiem.
- Przestań zadawać pytania! - zawołał Damon, kierując się do kuchni.  Blondyn westchnął i złapał go za ramię.
- Ogarnij się, bo może się to źle skończyć - powiedział, patrząc bratu w oczy. - Wiesz, co robisz?
- A nie ufasz mi?  - syknął Damon i wyrwał się z uścisku.
Stefan ruszył za nim. Schował ręce w kieszeniach czarnych dresów i westchnął, obserwując, jak brat szuka czegoś do picia w lodówce.
- Jakoś nie mogę się zdobyć na coś takiego - odparł.
Damon odpuścił przeszukiwanie lodówki i odwrócił się do brata z dziwną miną.
- Cały rok żyliśmy w zgodzie - powiedział chłodno. - Coś się zmieniło? Coś, do cholery, nagle jest źle?! - spytał szorstko Damon, mrużąc oczy jak zwierzę gotowe do ataku.
- Tak - odparł Stefan, siląc się na spokój. - Myślałem ostatnio bardzo dużo...
- Więc lepiej nie myśl! - zawołał Damon, strącając w niekontrolowanym odruchu pusty dzbanek na kawę. Głuchy brzęk wypełnił kuchnię, a szkło rozprysło się na całe pomieszczenie. Damon zamarł i przez chwilę tylko gapił się w podłogę, konkretnie na czerwoną plastikową rączkę od naczynia.
- Ktoś musi - powiedział Stefan ostro. - Wiesz co? - syknął. - Na początku to było dobre. Zabawa w złych chłopców skrzywdzonych przez świat. Ale to nie pozwoliło mi zapomnieć. Ani na chwilę - powiedział, wyciągając ręce z kieszeni i zaciskając je na blacie. - Ale ja tak nie mogę. I ty też nie jesteś już tym słynnym Damonem Salvatore, postrachem ulicy,  jakim byłeś rok czy pół roku temu. Zmieniasz się - wyznał. - To cię dopada.  Poczucie winy.  I dopadnie prędzej czy później.
Damon spojrzał na brata wilkiem i otworzył usta w niedowierzaniu. Oddychał szybko. Jeszcze raz rzucił okiem na odłamki szkła na podłodze i znów spojrzał na Stefana.
- Nie będę już taki jak kiedyś. Nie oczekuj ode mnie tego, czego nie można już zrobić w żaden sposób - powiedział chłodno i nie zważając na szkło wyszedł z kuchni, kierując się na górę, do swojego pokoju.
A najgorsze w tym wszystkim było to, że Stefan miał rację.  Zabił ojca. A sumienie już trzymało go za jedną nogę. I chciało go zamordować, zjeść żywcem.

###

Elena obudziła się z nowym jej uczuciem.  Pomyślała, że może to zmiana pogody, albo też fakt, że zmieniła pościel poprzedniego wieczora.
Ale nie.
To uczucie pochodziło z wewnątrz. Pierwszy raz od bardzo dawna czuła się naprawdę dobrze.
Z uśmiechem na ustach wyskoczyła z łóżka i podeszła do białej toaletki. Zauważyła, że skóra na jej policzkach jest zaróżowiona. Pierwszy raz od bardzo dawna czuła się dobrze w swoim ciele. Wszystko wydawało się być radosne i kolorowe, liście zieleńsze, niebo bardziej niebieskie. Ona ładniejsza. Damon... Nie.  On już nie mógł być bardziej perfekcyjny.
Spojrzała na zegar - wskazywał dopiero siódmą.  Była niedziela, więc została sama w domu.  George udał się do rodziny w ramach wolnego. W południe miała wpaść Jenna.
Może kiedyś by ją to zmartwiło. Byłaby może zła, czy coś.  Ale teraz... poczuła,  że nie straszna jej nawet poważna i zapracowana ciotka Jenna.
Była szczęśliwa.  Pierwszy raz od bardzo dawna.
Z uśmiechem na ustach usiadła na łóżku i zaczęła wspominać poprzedni dzień. Damon wyznał jej prawdę na temat śmierci jego matki. Opowiedział, dlaczego ją uratował.  Byłaby zimną suką,  gdyby jej to wszystko nie ruszyło.
A potem... Potem poszli na spacer. I całował ją.  Najpierw delikatnie. Ale chciał więcej. Ona też. Pamiętała dokładnie twardą korę drzewa i sposób, w jaki drażniła jej plecy. Ale jego usta były miękkie, wynagradzające całą tą niedogodność.
A potem nie pamiętała. Nie zarejestrowała tego, jak wsiedli do samochodu. Jak podsadził ją do okna. Wiedziała, że to się stało, lecz jej umysł nie zapisał obrazów.
Ale zapamiętała, co czuła.
I to było najlepsze uczucie na ziemi.  Ten, kto nie zaznał miłości, nie będzie umiał sobie tego wyobrazić.
Tak. Kochała go. Kochała Damona Salvatore do szaleństwa.
Ze wszystkimi wadami. Z przeszłością. Pragnęła go całego. Tu i ...
- Słońce, już nie śpisz?
Wzdrygnęła się, zaskoczona. Ton jego głosu - zachrypnięty, uwodzicielski, wprawił ją niemal w euforię. Odwróciła się pospiesznie i zobaczyła, jak Damon zgrabnym ruchem wskakuje do jej pokoju.
Zamarła z zachwytu. Myliła się.  Był jeszcze bardziej perfekcyjny niż wczoraj. Widziała, że dopiero wstał, bo jego włosy były w nieładzie, jeszcze nawet nie do końca zdążyły wyschnąć po porannym prysznicu. Podszedł do niej i spojrzała mu w oczy, błękitne i przejrzyste, patrzące na nią figlarnie.
Uśmiechnęła się.
Zaskoczył Elenę. Po prostu ją popchnął i znalazł się tuż nad nią, z ustami muskającymi jej szyję. Przyparł mocno do jej ciała, aż poczuła jego biodra, mimo swoich i jego spodni.
Niemo błagała, by w końcu dotknął jej gorących i spragnionych warg. Objęła jego szyję i przeczesała drobnymi palcami czarne włosy Damona.
Rozpalał w niej jakiś płomień, który dotąd pozostawał uśpiony w zakamarkach jej umysłu. Uśmiechnęła się czując, że pocałunki Damona zaczynają ją łaskotać. Zaśmiała się cicho.
- Dlaczego nie zostałem na noc? - mruknął nisko. - Tak cholernie tęskniłem...
- Tak, że wstałeś o siódmej rano? - zaśmiała się, zmuszając chłopaka w końcu, by na nią spojrzał.
- Oczywiście - powiedział, ucałowywując jej policzek i kładąc się obok niej. - Dla ciebie mogę nawet wstać o siódmej rano, byleby cię tylko zobaczyć.
Uśmiechnęła się lekko.
- Ale dużo bardziej wolałbym, gdybyśmy budzili się o pierwszej w południe, ale mieli za sobą nieprzespaną noc - dodał i cmoknął Elenę w usta.
Dziewczyna zarumieniła się na te słowa, ale Damon tego nie zauważył, bo przycisnął swoje wargi do jej pełnych, różowych ust i pocałował żarliwie, kreśląc kółka na jej brzuchu.
Chłonął ją całą.  Brał wszystko, co chciał. Wysysał jej duszę z każdym swoim oddechem, każdym pocałunkiem, dotykiem jej rozpalonej skóry.
A Elena zatracała się coraz bardziej i bardziej. Płynęła głębiej, choć wiedziała, że może nie starczyć jej powietrza, aby wrócić na powierzchnię.

###

Jenna zjawiła się na obiedzie naturalnie z Alarickiem.  Zamówili oni wcześniej obiad w jakiejś włoskiej restauracji. Zjedli we względnym spokoju i usadowili w salonie, Alaric i Jenna na czerwonej skórzanej kanapie, a Elena zajęła duży fotel do kompletu mebli.
- Eleno, jakie masz plany na przyszłość? - spytał uprzejmie Rick, uśmiechając się.
To chyba oczywiste, że nie miała najmniejszej ochoty opowiadać o swoich przewidywaniach. Nie była jeszcze tak do końca pewna, co chce w życiu robić. Ale Alaric był naprawdę miłym facetem. Mogła zrobić wyjątek.
- Rozpocznę od października studia dziennikarskie - odparła uprzejmie.
Jenna uśmiechnęła się do Alarica, dumna z siostrzenicy. Dziennikarstwo było jej pomysłem.  Elena wolałaby architekturę, projektowanie wnętrz czy budynków. Ale Jenna była nieugięta.
- Brawo. Przyszłościowy zawód - powiedział Alaric. - Wolałabyś gazetę czy telewizję? Bo z taką twarzą...
Jenna dźgnęła go łokciem w bok,  więc nie dokończył zdania. Elena zignorowała ciotkę i uśmiechnęła się do mężczyzny.
- Rzeczywiście wolałabym telewizję - odparła. Zrobiła to na złość Jennie.  Wiedziała, że tamta nie chce wpychać Eleny przed ekrany. Dlatego teraz miała niemałą satysfakcję.
- Tak się składa, że mam dla ciebie propozycję...
- To ja pójdę sprawdzić, czy mamy jakieś ciastka - powiedziała Jenna i wstała, poprawiając beżową spódnicę. Po chwili,  kiedy zniknęła w przedpokoju, Alaric chrząknął znacząco.
- Powiem wprost, Eleno...
Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie.  Rick mógł jej załatwić staż! Niesamowite! Nie było tego po niej widać, ale w środku aż kipiała z podekscytowania.
- Twoja znajomość z Damonem nie prowadzi do niczego dobrego - stwierdził mężczyzna, patrząc jej prosto w oczy.
Elena zamarła zdezorientowana. Nie wiedziała, czy ma zaprzeczyć, że zna Damona,  czy może się przyznać. Ale jej milczenie trwało już za długo.
- Wiem, co cię z nim łączy.  I znam Damona prawie tak, jak jego brat - wyznał Alaric. - On cię skrzywdzi. Wykorzysta cię, by zdobyć pamiętnik i zostawi.
Elena poczuła dziwny ucisk w gardle.
- Nie prawda - zaprzeczyła szybko.
- Proszę, Eleno, nie brnij w to - powiedział mężczyzna błagalnie. Elena spojrzała mu w oczy, nieco ciemniejsze niż te Damona. Widziała w nich prawdę. Czuła, że Rick może mieć rację, ale po prostu nie chciała tego przyznać sama przed sobą.
- On mnie kocha - szepnęła dziewczyna, zaciskając dłonie na oparciu czerwonego fotela.
- Damon jest jak narkotyk - powiedział całkowicie poważnie Alaric, trochę zdenerwowany.
- Uzależnia? - prychnęła Elena, zakładając ręce na piersiach. Nie miała ochoty kontynuować tej rozmowy.
- Nie. Powoli cię zabija - odparł chłodno.

###

OSTATNIO JESTEM MNIEJ AKTYWNA, ALE WY TEŻ,  TAKŻE... NIE JESTEM JEDYNĄ WINNĄ XD
DOSTAŁAM SIĘ DO SZKOŁY, POTEM OGNISKA, SPOTKANIA ZE ZNAJOMYMI..
 SZKODA MI STAREJ KLASY.  LUDZIE TAM BYLI NAPRAWDĘ ZAJEBIŚCI ;D
NASTĘPNEJ NOTKI SPODZIEWAJCIE SIĘ 19, W MOJE URODZINY, CHYBA ŻE BEDZIE PONAD 10 KOMENTARZY, TO BĘDZIE WCZEŚNIEJ :)