poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Rozdział IV

Drogi Pamiętniku!
Czasem przychodzi taka chwila, kiedy czuję się zupełnie nie na miejscu. Jestem cały czas w domu, ale jednak mam wrażenie, jakbym dryfowała gdzieś w przestrzeni, daleko od Mystic Falls. Daleko od samej siebie.
Jestem wtedy rozdarta: jedna część mnie,  ta, która łaknie przygód, mówi: "Chodźmy się zabawić! Przecież nic innego nie pozostało! Żyj chwilą, nic nie trwa wiecznie! ". Zaś druga nieśmiało podszeptuje: "Daj spokój. Wiesz, co było ostatnio. "
A najgorsze jest to, że sama nie wiem,  której części siebie posłuchać.
Wczoraj wieczorem poznałam pewnego faceta o imieniu Damon. Okazało się,  że w piątkowy wieczór to on uratował mi życie. Wydawał się miłym człowiekiem, dopóki nie dowiedziałam się,  że nie należy do rozaju tych uprzejmych ludzi,  którzy zapraszają cię co sobotę na kawę.
Jego brat jest gwałcicielem, a on?  Próbował namówić mnie na "wycieczkę" jego motocyklem. Oczywiście wiem, jak by  się to wszystko skończyło. Dlatego odmówiłam. Zresztą właśnie jadę z ciocią Jenną do Waszyngtonu. Zaniepokoiła się moją wizytą w szpitalu, tak przynajmniej twierdzi. Będę u niej teraz mieszkać. Zresztą, wszystko jedno, gdzie moje biedne ciało znajdzie swoje miejsce. Moje serce na zawsze pozostanie bez domu.
                     
   
###


Elena rozpakowała swoje rzeczy, jednak tylko te najpotrzebniejsze. Ubrania, książki i różne drobiazgi pozostawiła w pudłach stojących na środku pokoju. Nie miała ochoty na porządki. Wolała położyć się na twardym łóżku ułożonym pod dużym świetlikiem w dachu, przez który widać było tylko bure chmury.
Wiedziała, jak teraz będzie wyglądało jej życie. Jenna, pracując w Białym Domu jako asystentka, nie będzie miała czasu nawet na porozmawianie z Eleną o piątkowym wypadku. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę,  że ciotka nie kierowała się sumieniem czy dobrą wolą, biorąc ją pod swój dach. Po prostu, jako najbliższa krewna, dostała telefon ze szpitala. A szanowana w Waszyngtonie kobieta, sekretarka w Białym Domu, nie mogła odmówić pomocy swojej bratanicy.
A Elena, jak gdyby była potulnym barankiem, dała się zaprowadzić na rzeź.
Właściwie, to chyba był pretekst,  żeby nie pojechać z Damonem. Tak, raczej tak. Nie chciała jechać do ciotki, ale jeszcze bardziej bała się, że Damon może tak po prostu przymusić ją do tej jego cholernej wycieczki na motorze. Na szczęście odpuścił.
Z takimi kolesiami jak on lepiej nie utrzymywać bliższych stosunków.
Wstała, rozglądnęła się jeszcze raz po prawie pustym jasnoróżowym przestronnym pokoju i wyszła na korytarz.
- Dzień dobry - usłyszała zza swoich pleców męski głos, kiedy schodziła po zimnych, marmurowych schodach. Zamarła,  ściskając mocniej poręcz. Odwróciła się powoli i zauważyła mężczyznę około trzydziestki ubranego w dżinsy i czarny podkoszulek. - Elena?
- Tak - odparła zmieszana, gapiąc się na bruneta.
- Jestem George - przedstawił się, podchodząc i podając jej rękę. - Zostałem ci przydzielony jako osobisty ochroniarz.
Super. Jeszcze tego brakowało.

###

Elena ustaliła z Georgem zasady "chronienia" jej przed, jak to określił,  destrukcyjną działalnością społeczeństwa i mediów. No tak, przecież nie mogła zbeszcześcić dobrego nazwiska Jenny jakimś wybrykiem,  który mogliby uwiecznić reporterzy. Zgodziła się,  żeby towarzyszył jej przy wyjściu na zewnątrz,  ale miał trzymać się w określonej odległości. Przynajmniej nie musiała z nim rozmawiać.
Od samego rana ciemne chmury zapowiadały,  że można spodziewać się deszczu. Ulice Waszyngtonu pustoszały z minuty na minutę, z każdym mocniejszym powiewem wiatru. Zbliżała się pora lunchu.
Elena włóczyła się po mieście bez celu, chcąc po prostu poznać okolice mieszkania. Skręcała raz w prawo, raz w lewo,  mając nadzieję, że George się nie zgubi.
Właściwie miała już poprosić przydzielonego jej do ochrony faceta o zaprowadzenie ją do domu, kiedy w pobliskim parku zobaczyła coś,  co przykuło jej uwagę.
Na wąskiej ścieżce obok jeziorka stały dwa motocykle. A obok nich zauważyła trójkę mężczyzn i szczupłą blondynkę. Wśród tych ludzi rozpoznała Damona.
Wiedziała, że jej nie zauważył. Nawet nie spojrzał w jej kierunku, gdyż zajęty był rozmową z innym facetem. Cóż, poprawka. Damon mówił, a tamten słuchał z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
Po sekundzie blondynka krzyknęła przerażona. Elena zorientowała się, że Damon przydusza jedną ręką biednego faceta, a potem ciska nim o ziemię.
Wiedziała, że powinna zainterweniować, ale ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Po prostu stchórzyła.
Zauważyła, że Damon kopnął faceta w czułe miejsce, a blondynka próbuje zasłonić chłopaka własnym ciałem.  Towarzysz Damona jednak przyłączył się i odciągnął dziewczynę, którą siłą posadził na jedną z pięknych maszyn. A potem odjechali razem. Nie chciała wiedzieć, po co. Wolała nie truć sobie głowy.
Nie słyszała, co takiego Damon mówi do faceta leżącego cały czas na ziemi. Ale zdecydowanie nie były to życzenia urodzinowe.
Damon kopnął mężczyznę jeszcze raz, w twarz i Elena skrzywiła się z obrzydzenia. To nie był zbyt przyjemny widok. Ale kiedy chciała już się stamtąd oddalić, nagle poczuła się jeszcze gorzej.
Zorientowała się, że Damon gapi się na nią swoimi lodowymi oczami zamrażającymi jej duszę.
Do końca dnia nie wiedziała, czego tak naprawdę się przestraszyła. Ale uciekła. I miała nadzieję, że George niczego nie widział. Coś podpowiadało jej, że nie powinna zgłaszać zaistniałego incydentu na komisariat. Możliwe,  że byłaby martwa do zachodu słońca.
Jedyna myśl,  która ją prześladowała, to jakim cudem tak nieprzyzwoicie seksowny i przystojny facet mógł być takim psycholem.

###

Wieczorem, kiedy Elena szykowała się do snu, ktoś zapukał do drzwi łazienki. Głuchy dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu, lekko denerwując dziewczynę.
- Chwila, ciociu, zaraz do ciebie wyjdę - zawołała, rozpuszczając brązowe włosy.
Uchyliła drzwi, ale nawet nie zdążyła podnieść wzroku, kiedy została odepchnięta w tył przez silne ręce.
Osunęła się na toaletkę, a gdy zauważyła kogo ma przed sobą, zamarła.
Damon stał w drzwiach z rękami skrzyżowanymi na piersiach. Ubrany był tak jak wcześniej w parku, w skórzaną kurtkę, biały podkoszulek, obcisłe czarne jeansy i miękkie buty za kostkę. Patrzył na nią z dziwnym blaskiem w niesamowicie niebieskich oczach.
- Co ty tu robisz?! - spytała w końcu,  kiedy już ochłonęła z szoku.
- Widziałem cię w parku - powiedział, zamykając drzwi. - Pomyślałem, że się przywitam. Chciałem to zrobić wcześniej, ale uciekłaś - zaśmiał się. - Dlaczego?
- A jak myślisz? - syknęła, prostując się.
Damon patrzył na nią jak na wariatkę.
- Serio? Przestraszyłaś się,  bo trzepnąłem tamtego gnojka w czuły punkt? - spytał zdziwiony. - Plus za odwagę.
- Dla mnie nie jest to zabawne. I jakim prawem jesteś w mojej łazience? - spytała zdenerwowana.
Damon westchnął i nonszalancko oparł się o drzwi plecami. Elena przełknęła głośno ślinę, kiedy bez jakiegokolwiek zażenowania skanował ją wzrokiem.
- Jakim prawem mnie okłamałaś?  - odbił piłeczkę, mrużąc oczy.
- Niby kiedy? - zdziwiła się, marszcząc brwi.
- W Mystic Falls. Powiedziałaś, że przeprowadzasz się do ciotki - powiedział spokojnie. - Tymczasem jesteś w domu wynajmowanym turystom z Europy,  którzy chcą zwiedzać Stany.
Serio?  Nawet o tym nie wiedziała. Myślała, że jest w domu ciotki, a tymczasem ona ulokowała ją w jakimś pensjonacie? Nie ma to jak kochająca rodzina.
- Nie okłamałam cię - odparła. - Ja nawet nie wiedziałam, że jestem w jakimś pieprzonym internacie!  To nie jest dom?- spytała zdziwiona.
- Zabawna jesteś - uśmiechnął się nieznacznie, lecz po chwili spoważniał. - Ale ja nie jestem w nastroju do żartów. Za mną ciężki dzień, Eleno. Więc bez wykrętów - zagroził.
W jego oczach było coś takiego, co kazało jej się poddać bez jakiegokolwiek sprzeciwu. Po prostu stał tam, swobodnie oparty o drzwi, mrużąc oczy i wyglądając po prostu jednocześnie strasznie i seksownie.
- Kiedy ja nie kłamię - wydusiła. - Jenna Sommers jest moją ciocią.
Damon zmarszczył brwi, patrząc na nią uważnie, jakby była wariatką. Po chwili chyba zrozumiał, że mówi prawdę,  bo tylko otworzył szerzej oczy i wyprostował się.
- Pieprzysz - mruknął. - Twoja ciotka jest asystentką prezydenta? To ta Jenna Sommers?
Nie wiedziała, co ma sądzić o tym nagłym zainteresowaniu ze strony Damona, ale nieśmiało przytaknęła.
- Wow, shawty - cmoknął. - Już rozumiem dlaczego wołałaś mieszkać z nią niż z rodzicami - powiedział, rozglądając się po łazience.
W pomieszczeniu zapanowała niezręczna cisza, gdyż Elena spuściła głowę i usiadła na toaletce.
- Nie jesteś głupia - ciągnął Damon,  wkładając ręce do kieszeni kurtki. - Musi mieć kupę forsy... - wtedy popatrzył na Elenę.  - Hej. Odezwij się.
Podniosła głowę i nieśmiało popatrzyła na chłopaka. Ten posłał jej pytające spojrzenie.
- Jestem sierotą - wyznała.
Damon zareagował zupełnie inaczej, niż się spodziewała. Po prostu wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
- Witaj w klubie, mała - mruknął.
Przez chwilę siedzieli w ciszy. Elena oglądała swoje paznokcie, bojąc się wyprosić Damona z domu. Bądź co bądź pamiętała, jak urządził on tego chłopaka w parku. Nie chciała skończyć podobnie. No bo co, jeśli ma on problemy z opanowaniem złości? Wolała nie ryzykować.
- Opowiedz mi o nich - powiedział, lecz było w tym więcej rozkazu niż zachęty.
- Zginęli w wypadku samochodowym parę miesięcy temu - wyznała. - Wpadliśmy do rzeki.
- Przeżyłaś - to było stwierdzenie. Zauważyła, że Damon uważnie się jej przygląda. Trochę wytrącało ją to z równowagi,  więc starała się go ignorować.
- Uratowano mnie - wyjaśniła cicho. - A twoi rodzice, jeśli już o tym rozmawiamy?
Damon wydawał się być przez chwilę skołowany, jakby nie wiedział,  co powiedzieć.
- Umarli - powiedział w końcu niechętnie.
- W wypadku? - spytała,  podnosząc na niego wzrok. Kiedy widziała go w takim zakłopotaniu, zapomniała na chwilę,  z kim naprawdę rozmawia. To nie był Damon sprzed kilku godzin, kopiący brutalnie niewinnego mężczyznę. Nie chłopak palący papierosa za papierosem. Po prostu zagubiony facet, który przyszedł się z nią przywitać i zapytać, dlaczego go okłamała, choć wcale tego nie zrobiła.
- Tak - odparł lakonicznie. - To był wypadek.
Miała dziwne wrażenie, że nie mówi jej wszystkiego. Że coś dusi w sobie, ale boi się o tym powiedzieć.
Zauważyła, że wyciąga z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapalniczkę.
- Nie tutaj - zaprotestowała, wstając z miejsca. - Nie chcę, żeby ciotka myślała, że palę.
Damon nie posłuchał jej, tylko lekko drżącą ręką przytknął ogień do fajki umieszczonej w ustach.
- Damon do cholery! - mruknęła. - Co ty tu w ogóle robisz?
Wypuścił dym wprost na jej twarz i uśmiechnął się lekko. Zakasłała,  odsuwając się do tyłu, a potem pobiegła do okna i otworzyła je na oścież. Powietrze o tej porze było naprawdę chłodne, zwłaszcza w porównaniu z duchotą panującą w łazience.
- Pomyślałem sobie - powiedział - że skoro uratowałem ci życie, to szkoda by było to zmarnować i dać ci sobie tak po prostu odejść.
- Super - mruknęła pod nosem, patrząc w ciemnogranatowe niebo. Uwielbiała patrzeć w gwiazdy. Zawsze wydawało jej się, że jest przy nich bardzo malutka. Jednocześnie zapomniała o problemach,  bo przecież przy ogromie przyrody wydawały się być niewielkie. Gwiazdy zawsze zdawały się mówić prawdę. Były jak stare wyrocznie znające przyszłość, mądre, bo istniejące od miliardów lat. Szkoda tylko, że kiedy odchodziła od okna,  rzeczywistość powracała ze zdwojoną siłą uderzenia.
- Mogę ci pomóc - powiedział. - Oderwać się od rzeczywistości. Od przeszłości.
- Niby dlaczego miałbyś mi pomagać? - spytała, wychylając się przez okno, żeby jeszcze bardziej odciąć się od dymu, który wypełniał łazienkę.
- Bo myślę, że jesteś tego warta - odparł. - Spójrz na mnie.
Odwróciła się powoli i stanęła z Damonem twarzą w twarz. Przez te chwilę zdążyła zapomnieć, jaki był przystojny. A teraz dodatkowo chwycił jej podbródek w dwa palce i zmusił, by popatrzyła mu w oczy.
- Nie możesz być wiecznie nieszczęśliwa. Skoro uratowałem ci życie,  szkoda by było je zmarnować - powiedział dziwnie kojącym tonem.
- Powtarzasz się - stwierdziła z lekkim uśmieszkiem.
- Widzisz? Już lepiej - zauważył. - Jutro też cię odwiedzę. I pojutrze. Jeśli będzie trzeba,  to będę przychodził do końca moich dni, ale nie pozwolę ci zmarnować życia, które ci dałem.
Elena spojrzała na niego pytającym wzrokiem, ale w końcu przytaknęła. Zdecydowanie dobrze czuła się w jego towarzystwie. Może rzeczywiście powinna iść dalej ze swoim życiem?
- Dziękuję - uśmiechnęła się.
Damon tylko pogłaskał ją po policzku i ominąwszy Elenę, wszedł na parapet i zaskoczył na trawnik. Wysokość nie była duża, ale Elena i tak sprawdziła, czy nic mu się nie stało, wyglądając za okno. Ale kiedy spojrzała w dół, nikogo tam nie było.
Pozostał po nim tylko ostry zapach papierosów.

###

Drogi Pamiętniku!
Wiem, że dziś już pisałam. Ale muszę dodać jeszcze jedno zdanie: Nikt nie jest tym, kim się wydaje. Nikt.



10 komentarzy:

  1. Kocham Twojego bloga! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. wow cudne *.* czekam na next!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak ! Jednak udało Ci się dodać nowy rozdział. Nawet nie wiesz jak się cieszę :D

    Rozdział jest tak samo fenomenalny jak poprzednie, niestety jedyne, co mnie zasmuciło to stosunek Eleny do Damona. No jak można być dla niego tak oschłym. Przecież on jej w końcu uratował życie, a ona cholera nie potrafi tego docenić. I to jego wyznanie, że będzie do niej przychodził codziennie, ale nie pozwoli zmarnować jej tego życia *.* Jaki on jest wspaniały <3 Ja już chcę się dowiedzieć kim jest Damon. Przecież, żaden normalny facet nie jest tak tajemniczy jak on. Chcę już nn :D Dobra wiem, że to niemożliwe, ale i tak chcę :)

    Życzę duuuużo weny, tylko tym razem na części humanistycznej podczas egzaminów !
    Uwielbiam Cię <3 <3
    Buziaki :***

    PS. Zapraszam na nn, Przeniosłam również ten blog na blogspot..
    damon-always-and-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę od tego, że blog całkowicie inny od wszystkich. Blog wykreowany przez Ciebie. Jeżeli chodzi o całą tą historię, jest ok.. Aczkolwiek co do stylu pisania, jestem trochę zawiedziona. Występuje tu naprawdę masa wyrazów kolokwialnych, czy wulgaryzmów, ale mimo to dałam radę przeczytać. Jestem ciekawa co dalej, ze względu na tę historię,chciałabym się dowiedzieć kim jest tak naprawdę Damon i jaka jest jego historia. Zapraszam do siebie :
    www.from-now-you-must-trust-me.blogspot.com ( o Caroline )
    www.thestorydamonasalvatore.blogspot.com
    www.klauspierwotnahybryda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinię :)
      Chciałabym tylko dodać od siebie, że wulgaryzmy i wyrazy kolokwialnie są tu użyte celowo. W moim pierwszym opowiadaniu nie ma ani jednego brzydkiego słowa, a ta historia moim zdaniem wręcz się o nie prosi :) jeszcze raz dzięki ;D

      Usuń
  5. To opowiadanie jest takie inne, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oryginalne i bardzo mi się to podoba :D Masz duży talent, każde Twoje zdanie jest przemyślane. Nie lejesz wody, a wiesz co chcesz przekazać i duży plus za to. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, zapraszam do siebie na nn. I czemu ja dopiero dowiedziałam się o blogu?! :D
    lecę czytać^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Uzależniłam się od Twojego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ty to robisz?! *o* Ja się pytam, jak? Genialna jesteś i masz talent oraz niesamowitą pomysłowość- To by wyjaśniało skąd się biorą takie fantastyczne rozdziały na twoich blogach ♥ Jejku, Damon ^^ On jest po prostu zajebisty! Raz taki, a raz taki. Jestem strasznie ciekawa, kim on jest, i za co dokopał temu facetowi. Jenna jest sławna i Elena musi mieć ochroniarza- bardzo fajny pomysł :) Choć czuję, że ten ochroniarz nie uchroni jej od towarzystwa Damona, który pewnie nie cieszy się zbyt dobrą reputacją, a to by mogło zaszkodzić cioci Eleny xD Ale mnie zaskoczyłaś, kiedy on ją odwiedził w tej łazience. Ona nawet nie wiedziała, że mieszka w wynajętym pensjonacie xD Oj, Elena :p Jestem ciekawa, co się stało z rodzicami Damona, widzę, że on coś ukrywa i coś go dręczy. Pewnie ma za sobą nieciekawą przeszłość, biedak :c Podoba mi się jego nastawienie do Eleny i wypowiedź na temat marnowania jej życia. Ma rację, uratował ją, więc też ma jej zamiar urozmaicić życie- I like it! :D On jest taki tajemniczy :) Cieszę się, że będzie ją często odwiedzał- Jestem ciekawa, co z tego będzie. Wspaniale rozwijasz akcję, kochana ;) Czekam z utęsknieniem na nn!
    Życzę weny!
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń