poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział XIV

Elena obudziła się z prawym policzkiem przycisniętym do poduszki. Przed sobą zobaczyła kawałek białej szafki nocnej, na której stała stylowa bordowa lampka z ozdobnym trzonkiem. Przeniosła wzrok trochę dalej, w głowie analizując, gdzie się znajduje. Słońce dopiero co wstało, z tego, co widziała przez duże tarasowe drzwi. W jego świetle doskonale widać było złote drobinki kurzu unoszące się w pokoju.
Co jakiś czas słyszała szum samochodu albo dzwonek tramwaju. Waszyngton dopiero się budził.
Przycisnęła nos do poduszki owleczonej czarną poszewką i uśmiechnęła się pod nosem. Damon. To właśnie był jego zapach.
Już dawno zauważyła, że każda pościel pachnie inaczej. Pamiętała dokładnie, jaką woń miały poduszki rodziców, kiedy wynosiła je na taras, żeby się przewietrzyły. Była unikalna, nie do nazwania. Określała ją "zapachem rodziców". Nadal miała go w głowie.
Odwróciła się powoli i zauważyła tylko plecy i tył głowy Damona. Po ruchu jego ciała zorientowała się, że już nie śpi. Nie oddychał spokojnie i lekko jak ludzie śpiący.
- Dzień dobry - powiedział  zachrypniętym głosem i w tym momencie się odwrócił. Jego niebieskie oczy błyszczały, gdy na nią patrzył. Elena dałaby głowę, że wspominał minioną noc.
- Dzień dobry - odparła i uśmiechnęła się promiennie. Złapała kawałek kołdry i zakryła piersi, a Damon wręcz przeciwnie, odsłonił tors, którego lewa strona z punktu widzenia Eleny była pokryta tatuażami.
Wreszcie mogła się im przyjrzeć.
Jeden czarny rysunek przedstawiał różę oraz odchodzące od niej pędy z listkami i kolcami. Te przechodziły na jego ramię.
Niżej znajdował się smok z ogromnymi oczami i raną na piersi. W łapie trzymał jakiś przedmiot, z którego skapywała ciecz.
- Co on trzyma? - spytała Elena, wodząc palcem po skórze chłopaka i wskazując na przedmiot zainteresowania.
- Swoje serce - wytłumaczył Damon. Ciągle patrzył tylko na nią, nawet nie zerknął na tatuaż. - Bo myślę, że jeśli dotykają nas tragedie, to tylko przez nasze czyny. Zabijamy samych siebie.
Elena zamarła i spojrzała mu w oczy. Atmosfera momentalnie zgęstniała. Poczuła, że w jej gardle stoi gula. Uśmiechnęła się nieszczerze i odwróciła wzrok.
- Moi rodzice...
- Nie musisz o tym mówić - powiedział Damon, ucałowywując jej policzek. Przysunął się i położył rękę tak, że lewą dłonią głaskał jej kark i lekko pociagał za włosy. Kiedy ją tak obejmował, czuła, że jest silny. Że ją obroni, choćby nie wiem co.
- Ale masz rację - odparła, przejeżdżając drobną dłonią po twardych mięśniach jego brzucha. - Moi... adopcyjni rodzice zginęli, bo się opiłam i zadzwoniłam, żeby po mnie przyjechali na imprezę.
I wszystko w jej umyśle nagle się rozjaśniło. Płakała, kiedy umarli, ale to tylko konsekwencja jej czynów.
- Nie mogę patrzeć na twoją smutną minę - powiedział Damon, przyciskając ciepłe usta do jej ust. Nie od razu odwzajemniła pieszczotę. Ale gdy chłopak uniósł się i z ramionami po obu stronach jej głowy zawisł nad Eleną i nadal napierał na jej wargi, ustąpiła. Złapała go za szyję, a stopą przesunęła po brzuchu, zjeżdżając na nogę. Czuła ciepło w każdym centymetrze sześciennym organizmu.

###

Na dół zeszli dopiero o pierwszej w po południu. Pierwsza schodami zbiegła Elena, z uśmiechem na ustach, ubrana w bieliznę i czarną koszulę pożyczoną od chłopaka.
- Umieram z głodu! - zawołała, wbiegając do kuchni. Ale mina momentalnie jej zrzedła, gdy usłyszała, że ktoś krząta się przy lodówce a na kuchence, na rozgrzanej patelni, skwierczy tłuszcz.
Przecież Damon zapewniał, że Stefan wyszedł.
- Dzień dobry kochanie! - zaśmiała się niska, czarnowłosa kobieta, która właśnie zamknęła lodówkę. Trzymała w rękach jajka i butelkę mleka. - Mam nadzieję, że lubisz omlety.
Nie była zdziwiona. Traktowała Elenę tak, jakby gotowała dla niej codziennie.
- Witaj Mario - powiedział Damon, wchodząc do kuchni i obejmując Elenę w pasie. Imię kobiety w jego ustach brzmiało dźwięcznie, zwłaszcza, że przedłużył "i".
- Zjecie coś przed obiadem, Damonie? - Mimo jej miłego głosu dziewczyna zorientowała się, że nie przyjmie protestu.
- Ale zaraz wychodzimy... - zagadnął.
- Wolisz truskawki czy maliny... - Maria urwała lekko zakłopotana i spojrzała w jej stronę.
- Elena - przedstawiła się grzecznie, ciągnąc jednocześnie Damon do eleganckiego stoliku w kuchni. - Elena Gilbert. I wolę truskawki.
- Damon? - spytała Maria, mieszając ciasto.
Chłopak z ociaganiem usiadł na krześle, skąd mogła podziwiać jego tors pokryty tatuażami. Włosy po prysznicu miał jeszcze lekko wilgotne i nieułożone, co dodawało mu dzikości. Coś w jej wnętrzu zamruczało na ten widok. Jak gdyby budziło się przy nim do życia. Czarna pantera.
- Truskawki - powiedział, patrząc Elenie w oczy i przygryzając wargę. - Jak się poznaliście? - spytała zainteresowana Maria. Po odgłosie można się było zorientować, że wylewa ciasto na patelnię.
Damon otworzył usta, ale dziewczyna weszła mu w słowo.
- Uratował mi życie - odparła. Damon chyba nie chciał wyznawać gosposi takich szczegółów, dlatego spojrzał na Elenę karcąco. Z pewnością bał się, że zniszczy swoją reputację.
Zachichotała na tą myśl.
- Naprawdę? - zdziwiła się Maria.
- Naprawdę - odparła Elena, chwytając dłoń Damona. Zauważyła, że wyraz jego twarzy się zmienił, ale wytłumaczyła to faktem, iż pewnie znalazł się w nowej dla siebie sytuacji. Uśmiechnęła się do niego ciepło, chcąc, by się rozchmurzył. Udało się. Posłał jej zniewalający uśmiech, i podniósł jej dłoń ku swoim ustom.
- Spadłaś mi z nieba - powiedział cicho. Elena poczuła, że jej serce chyba się topi.
Maria przywołała ją na ziemię,  stawiając na stole talerze z smakowicie wyglądającymi omletami. Zapach był cudowny.
Ale coś jeszcze sprawiło, że Damon nagle wyparował z jej umysłu. Ale tylko na chwilkę.
Zadzwoniła jej komórka.
Jenna.
O cholera.
- To ciotka - syknęła do Damona. Uniósł tylko brwi i gestem nakazał, by odebrała.
- Halo? - westchnęła do aparatu.
- Elena, mam nadzieję, że nie śpisz - powiedziała Jenna. Elena odetchnęła.
- Nie. Jem właśnie obiad- odparła najspokojniej jak tylko umiała. - A co?
- Za pół godziny będziesz mieć gości. Muszę ci coś wyjaśnić - oznajmiła. Była lekko zdenerwowana?
- Chodzi o adopcję, tak? - spytała Elena bez ogródek. Jenna najwyraźniej zamarła. - Nie ważne. Nic nie mów.
- Dobrze - wydusiła ciotka w końcu. - Chciałam tylko przekazać, że Isobel i jej córka Katherine będą u ciebie niedługo.
- Jej... - Ale Elena nie dokończyła, bo ciotka rozłączyła się, jak to było w jej stylu.
Zaklnęła dość głośno. Kątem oka zauważyła, że Maria znika w holu. Damon patrzył na Elenę uważnie. Nie. On wręcz przeszywał ją swoim lodowymi oczami, żądając wyjaśnień.
- Moja matka jedzie się ze mną spotkać - oznajmiła, wysuwając telefon do kieszeni koszuli. Skrzyżowała ręce i położyła je na blacie, blisko siebie.
Damon zmrużył oczy oczekując dalszego ciągu. Nie mylił się, jak zwykle zresztą. To nie była jedyna sprawa, która niepokoiła Elenę.
- I wychodzi na to, że mam siostrę - dodała na wydechu. - Ma na imię Katherine - burknęła i zapatrzyła się w omlet, który nadal wyglądał smakowicie. Wzięła widelec i zaczęła jeść.
Dlatego nie zauważyła szoku, który na chwilę zawładnął twarzą Damona.
- Chciałabym, żebyś ze mną pojechał - powiedziała. - Ale zakładam, że po akcji z pamiętnikiem to nie wchodzi w grę.
Damon przełknął ślinę i również wziął widelec do ręki.
- Właśnie - bąknął.
Kiedy Elena na niego spojrzała, uśmiechnął się przepraszająco. Wydawał się być spokojny.
Ale jego umysł to było jedno wielkie gówno. Katherine i Elena plus on i pamiętnik - czyli ktoś postanowił uruchomić bombę. Nie miał wątpliwości, że wybuchnie. Miał nadzieję, że czas ustawiono tak, by stało się to gdy będzie już on daleko stąd.

###

Heej :) nie chcę przymulać, ale niedługo koniec wakacji ://
Czujecie? Bo ja nie!
I zupełnie nwm jak się odnajdę w nowej szkole.
Czuję się jak Stefan na początku pierwszego sezonu xD
Liczę na komentarze :) nawet nie wiecie, jaką mam po nich motywację do pisania! Chciałbym Was wszystkie uściskać! ;*

14 komentarzy:

  1. No nareszcie :) CUUDO *.* tylko niepokoi mnie końcówka. Że niby gdzie on chce wyjechać ?! :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz ;D
      Hahha ja nic nie powiem xD
      Ciiii

      Usuń
  2. Gdzie Damon, przepraszam bardzo, chce wyjechać? czyżby chodziło o Katherine? To on ją zna? i czy one będą, no wiesz... identyczne? No chyba nie, co? ;) początek był taki awww i wgl, ale końcówka mi nie pasuje :( niech on, kurde, jej nie zostawia :/ nie mogę się doczekać nn i spotkania Eleny z Isobel & Kath ♥ nie każ nam czekać długo :) czekam na nn i sorki za nieskładny komentarz, ale mózg wzywa do łóżka xd pzdr i weenyy ♥ Em.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle pytań! :D
      Owszem, Damon zna Katherine, tyle zdradzę xD A na ich podobieństwo znajdzie się rada :)
      Dzięki tym komentarzom mam ochotę pisać więc nn już niedługo :3

      Usuń
  3. Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, kiedy przeczytałam powiadomienie, że dodałaś nowy rozdział. Wypatrywałam go od tylu dni *.* Jak zawsze piękny, możesz mi zdradzić, jak to robisz, że wszystko czyta się tak przyjemnie? <3 Kocham. Poranek deleny był uroczy. Jak ja ich uwielbiam. Damon ma tatuaż, ale fajnie :D Nigdy nie przywyknę do tego, że Salvatorowie mają gosposię xD No i Isobel z Katherine przyjeżdżają. W dodatku Damon ich zna i planuje gdzieś wyjechać? :o Ja mu nie pozwalam! A jak już chce gdzieś wyjechać, niech zabiera ze sobą Elenę ^^ Chcę już nowy rozdział!
    Weny, kochana!
    Buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach jak mi się micha cieszy na Twoje komentarze! ♥
      DZIĘKUJĘ :D
      ale na razie nic nie zdradzę :)

      Usuń
  4. Ja niestety czuję, bo czeka na mnie stos książek do powtórzenia, a jeszcze za ani jedną się nie zabrałam ;) Poradzisz sobie, bądź spokojna :) Najlepszy okres w życiu Cię czeka ;)
    Rozdział REWELACYJNY! Ten poranek... <3 Ciekawa jestem spotkania z matką i siostrą Eleny. Coś czuję, że Kath narobi problemów Elenie. Coś mi mówi,że będzie chciała poderwać Damona, albo znali się już wcześniej i coś ich łączyło. Mam nadzieję, że nigdzie nie wyjedzie! Pisz szybciutko kolejny rozdział! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, mam nadzieję, że będzie jak mówisz :D
      Oj ciepło ciepło.... Ahahah xD
      Dzięki raz jeszcze!

      Usuń
  5. Hej, jejku nowy rozdział. <3 Był cudowny. *.* Szczerze mówiąc już się nie mogę doczekać spotkania Katherine z Eleną. Mam nadzieję, że dziewczyna będzie dla Eleny wredna jak zawsze. Cóż nie wydaje mi się, aby jakoś się zaprzyjaźniły zwłaszcza, że dowiadują się o sobie po wielu, wielu latach O.o
    Scenki pomiędzy Damonem, a Eleną są słodkie. <3 I jest ich w tym opowiadaniu tak mało, (a przynajmniej tak mi się wydaje), że trzeba się cieszyć tym co jest. ^^
    Zaskoczył mnie fakt, że oprócz nich w domu ktoś jest. Cóż mieli szczęście, że chociaż się ubrali, a nie zeszli na dół bez niczego. wtedy byłaby niespodzianka dla całej trójki. XD
    Ja już niecierpliwie czekam na następny rozdział. <3
    Pozdrawiam,

    Gabi. ♥
    www.life-without-you-is-a-nothing.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaki długi komentarz! ♥
      Dziękuję :3
      Obiecuję od następnego rozdziału więcej Deleny xD
      A tymi ubraniami... mogło być trochę niezręcznie xD

      Usuń
  6. I jak tam po rozpoczęciu roku w nowej szkole? :) Poznałaś kogoś fajnego? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo jak miło że pytasz :3
      Jest naprawdę ok, poszłam z przyjaciółką także dodatkowy plus :)
      Poznałam już kilka świetnych osób xd

      A jeśli chodzi o rozdział to będzie jutro :)

      Usuń
    2. Oj taak, jak jest się z przyjaciółką w tej samej szkole to wielki plus :D Bo jednak na początku samemu tak dziwnie. Cieszę się, że poznałaś fajnych ludzi :) Pierwsza klasa jakoś mi się ciągnęła, a druga minęła nie wiadomo kiedy ;) Chciałabym, żeby trzecia była jak najdłuższa :D

      Ooo to bardzo się cieszę :) Bo już nie mogłam się doczekać ;)
      Jak Ty znajdziesz czas na pisanie w roku szkolnym? :D

      Usuń
  7. Nie wiem czy wiesz ale my tu z niecierpliwoąścią czekami na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń